Minął już rok od spotkań panelistów i panelistek w ramach ogólnopolskiego panelu, który organizowaliśmy jako Fundacja Stocznia. Myślicie, że ktoś z nich jeszcze o nim pamięta? Okazuje się, że dla przynajmniej kilku osób było to ważne i aktywizujące wydarzenie. Przeczytajcie wywiad Kacpra Lubiewskiego, naszego współpracownika, z wybranymi panelistami i panelistkami. Co się u nich zmieniło od czasu wzięcia udziału w panelu obywatelskim?
Panel otworzył mi oczy na innych ludzi, na ich problemy i perspektywy – Pani Agnieszka, uczestniczka Panelu
Wstęp i metodologia
Artykuł ten mógłbym już de facto zakończyć na samym cytacie pani Agnieszki – celnie podsumowuje on bowiem pewną podstawową i wielokrotnie powtarzaną przez samych panelistów i panelistki prawdę o Obywatelskim Panelu o Kosztach Energii. W rozmowach z uczestnikami i uczestniczkami oraz osobami organizującymi, oficjalnie i kuluarowo, podczas i po wydarzeniu, w ankietach ewaluacyjnych i przy pożegnaniu – wszyscy jednym głosem mówili o tym, że Panel był dla nich przełomowym, uczącym i motywującym doświadczeniem. Mogłoby się wydawać, że duża ilość pochwał czy ogólnie pozytywny feedback zostawiłby nas, osoby organizujące Panel, z ulgą i poczuciem job well done; innymi słowy – że gdzieś tym naszym fundacyjnym statkiem dopłynęliśmy, a teraz czas skupić się na innych rejsach. Tak po części oczywiście się stało, ale mnie i wielu innych stoczniowców Panel pozostawił z nieustannym niedosytem i ciekawością. Kim tak naprawdę są zaproszeni do procesu uczestnicy i uczestniczki? Z jakim nastawieniem do niego podchodzili? Czego się obawiali? Jakie relacje formowali z innymi uczestnikami i uczestniczkami? I najważniejsze – co dał im udział w Panelu?
Artykuł ten, którego podstawę stanowią cztery wywiady przeprowadzone w ramach udzielonego mi stypendium naukowego Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, za cel stawia sobie opowiedzieć na te i inne pytania. Przeprowadzając wywiady z czterema panelistami i panelistkami, starałem się zgłębić różne sposoby interpretacji Panelu Obywatelskiego o Kosztach Energii i narracji z niego wynikających. Wywiady miały następującą strukturę: w pierwszej części starałem się lepiej zrozumieć motywacje uczestnictwa w Panelu osób, z którymi rozmawiam oraz ich oczekiwania wobec samego procesu. Odtwarzaliśmy wspólnie również ich myśli, emocje i obawy przed przyjazdem na pierwszy weekend Panelu. W drugiej części razem analizowaliśmy relacje między różnymi panelistami i panelistkami oraz to, jak zmieniały się z biegiem czasu. Staraliśmy się spojrzeć na Panel jako nie tylko wydarzenie polityczne czy proces deliberacyjny, ale też spotkanie towarzyskie czy, nawet, zwyczajną formę zaangażowania się poza pracą czy szkołą. W trzeciej części staraliśmy się krytycznie spojrzeć na wartość, o której Fundacja Stocznia w ramach Panelu (ale też poza nim) mówi bardzo dużo – wartość dobrej rozmowy. Wraz z panelistami i panelistkami staramy się ją opisać, przytoczyć w konkretnych przypadkach, a nawet wypróbować, wykonując ćwiczenie oparte na trudnej dyskusji między dwoma rozmówcami.
Ani w tekście ani w badaniu nie próbuję jednak ewaluować naszego procesu czy też nawet wysnuwać jakkolwiek dużych wniosków na temat jego przebiegu czy skuteczności. Ważnym było dla mnie wsłuchanie się te małe, osobiste historie i perspektywy na Panel, ciekawe przemyślenia oraz powtarzające się wśród panelistów i panelistek doświadczenia. Dalej, danie przestrzeni na skupienie się na wyłącznie personalnych odczuciach i wspomnieniach pani Agnieszki, pana Przemysława, pani Małgorzaty i pana Tomasza.
Kim są? Jak się angażują?
Paneliści i panelistki, jak można było się spodziewać, mają tak różnorodne pasje, tak jak różnorodni są oni sami. Gdy pytałem o to, czym zajmują się w wolnym czasie, mówili o: ogrodnictwie, żeglowaniu, piłce nożnej, teatrze i kinie – jedna z moich rozmówczyń wskazała na działalność społeczną jako jej największą pasję.
Rozmawialiśmy też o wolontariacie i działaniu na rzecz lokalnej społeczności; pani Agnieszka wspominała, że gdy dorastała wolontariat wcale nie był popularny, a dzisiaj brakuje jej na niego czasu. Pan Przemysław natomiast stara się pomagać osobom biedniejszym od siebie (szczególnie w hydraulice), a po powrocie z Panelu wziął udział w gminnym spotkaniu na temat energetyki i pomocy sąsiedzkiej. Oboje Państwo rozważają podjęcie wolontariatu w przyszłości.
Pani Małgorzata, przewodnicząca lokalnego oddziału KOD-u – ruchu propagującego demokratyczny rozwój państwa, nie zajmowała się polityką aż do 2016 roku, kiedy poczuła, że w polityce zaczyna dziać się źle; mówi, że wcześniej wszystko wydawało się jej iść w dobrym kierunku. Od 2016 pozostaje jedną z bardziej rozpoznawalnych opolskich aktywistek. Podobnie pan Tomasz mówi o sobie jako o społeczniku – działa aktywnie w organizacji Bałtyckie SOS i w Szlachetnej Paczce, a jako nastolatek był harcerzem.
Nastawienie i przygotowanie do Panelu
Pierwszą merytoryczną częścią prowadzonych przeze mnie wywiadów poświęcona była czasowi przed Panelem. Na pytanie: jaka była Twoja pierwsza myśl, gdy został_ś wybran_ uczestnikiem/czką Panelu? paneliści i panelistki odpowiadają zgodnie – to coś wielkiego! Pani Agnieszka od początku naszej rozmowy podkreślała potencjał Panelu oraz od razu poczuła się częścią większej zmiany – fantastycznie, że takie rzeczy zaczynają się dziać. Potem przyszła duma i ekscytacja z faktu, że jej głos zostanie wysłuchany. Pan Przemysław przyznał, że po pierwszym telefonie zupełnie nie dowierzał, że zadzwoniono właśnie do niego. Od razu poczuł dużą nadzieję związaną z procesem – sam pracuje jako hydraulik i w Panelu widział szansę na podzielenie się własną wiedzą i doświadczeniem pracy przy renowacji domów związaną przecież z kwestią instalacji energetycznej i ocieplania.
Pani Małgorzata poczuła zwyczajną radość, bo sama w przeszłości próbowała zajmować się partycypacją obywatelską. Z niepokojem obserwuje obecną sytuację polityczną, kierunek, w którym zmierzają partie polityczne oraz szerzej: klasę polityczna, w której interesie, jak mówi, jest się nie zmieniać oraz pozostać skostniałą i ekskluzywną. W Panelu widziała szansę na to, żeby wbić się w nią i mieć wpływ na jej decyzje. Mimo różniących się poglądów, w panelistach i panelistkach natychmiast rozpoznała wspólnotę idei i celów. Pan Tomasz po pierwszym telefonie ucieszył się, bo w Panelu dostrzegł okazję do zdobycia wiedzy, która pomoże mu działać na co dzień w stowarzyszeniu. Podekscytowany był wizją Panelu jako skarbnicy wiedzy, gdzie ot tak można było zasięgnąć rady oraz opinii ekspertów i ekspertek.
Co czuli paneliści i panelistki, gdy zostali wybrani uczestnikami i uczestniczkami Panelu?
W moich wywiadach interesowała mnie również reakcja otoczenia (rodziny, przyjaciół etc.) panelistów i panelistek na zaproszenie do wzięcia udziału w Panelu. Co ciekawe, nikt z moich rozmówców ani rozmówczyń nie radził się nikogo w sprawie Panelu – jedna osoba wspomniała o mieszanych reakcjach jej środowiska (mimo że powiedzieli, że to ciekawa inicjatywa, narzekali, mówiąc że nic z tego nie wyjdzie – najpewniej z zazdrości). Reszta opowiadała o stonowanych, choć pozytywnych reakcjach. Na szczególną uwagę zasługuje przypadek pana Przemysława, który na drugi weekend obrad przyjechał wraz z żoną, która, zachęcona opowieściami męża po pierwszym zjeździe, postanowiła obserwować proces z bliska.
Jakie wnioski wyciągam na tym etapie rozmów? Czwórka panelistów i panelistek, z którymi rozmawiałem, opowiada o swoich przedpanelowych odczuciach zdecydowanie pozytywnie – choć czuli pewną dozę niepewności, postanowili zaufać organizatorkom i organizatorom procesu. Czuli się wyróżnieni wyborem do udziału w Panelu, ciekawi byli samego procesu, jak i ludzi, których tam spotkają oraz szybko rozpoznali wartość, którą niesie za sobą Panel.
Istotnym było dla mnie też określenie tego czegoś, co przekonało panelistów i panelistki do wzięcia udziału w procesie. Odpowiedzi są ciekawe, bo każda z osób zwróciła uwagę na inny element, bądź płaszczyznę Panelu. Jako że nadrzędnym celem moich wywiadów było szczegółowe ustalenie perspektywy, przez którą paneliści i panelistki postrzegali nasz projekt, ich odpowiedzi na to pytanie stanowią jedną z najistotniejszych części badania.
Na pytanie: jaki był najważniejszy powód, dla którego zgodził się Pan/Pani wziąć udział w Panelu? Paneliści odpowiedzieli:
- innowacyjność przedsięwzięcia: panel sam w sobie był i ważnym i wartościowym projektem (pani Agnieszka);
- tematyka: potrzeba zmiany instalacji energetycznej to poważny i naglący problem (pan Przemysław);
- ciekawość: chęć poznania panelistów i panelistek, ludzi spoza swojej bańki oraz ich perspektyw i opinii (panią Małgorzata);
- własny rozwój: chęć nauczenia się czegoś nowego oraz poznania autorytetów naukowych w ważnej dziedzinie (pan Tomasz).
Podsumowując, perspektywy, przez które moi rozmówcy i rozmówczynie patrzyli na Panel Obywatelski o Kosztach Energii, można rozumieć na różne sposoby. Panel według nich to:
- ważny społecznie projekt o inherentnej wartości;
- odpowiedź na prawdziwe, namacalne niebezpieczeństwo;
- możliwość poznania innego – innych poglądów, innych ludzi i innych perspektyw;
- wydarzenie o wymiarze edukacyjnym.
Relacje między panelistami i panelistkami
Tę część wywiadu rozpoczęliśmy od powrotu do samego początku Panelu – pierwszych godzin pierwszego zjazdu; skupiliśmy się szczególnie na początkowym wrażeniu, które inni paneliści i panelistki zrobili na osobach, z którymi rozmawiałem.
Pani Agnieszka odpowiada bezpośrednio: było one bardzo pozytywne! Natychmiast w osobach obecnych na rozpoczęciu dostrzegła szeroki przekrój społeczeństwa oraz ich różnorodność. Co ciekawe, pani Agnieszka mówi, że to ta różnorodność właśnie dodała jej zaufania i pewności wobec procesu – to nie byli ludzie wybrani, żeby potwierdzić jakąś tezę, dobrze, że byli inni. Co z tego, że coś byśmy wypracowali, gdyby to było tylko dla nas – dodaje, mając na myśli osoby jej podobne i znane. To ciekawa perspektywa, bo pokazuje, że paneliści i panelistki różniący się od siebie nie muszą wcale siebie nawzajem odstraszać, a mogą legitymizować proces w oczach uczestników i uczestniczek. Inaczej na spotkane podczas pierwszego zjazdu osoby patrzyła pani Małgorzata – czasami czułam się dziwnie, czułam ich inność, wydawali mi się trochę egzotyczni. Co ciekawe, sceptycyzm pani Małgorzaty nie skupił się na innych panelistach i panelistkach, a na niej samej. Czy ja będę umiała z nimi rozmawiać? – pytała – czy dam radę ich zrozumieć?
Pani Agnieszka zwróciła również uwagę na inny problem Panelu związany z panelistami i panelistkami – jak reprezentować poglądy dużych grup demograficznych (tj. np kobiet w średnim wieku) przy jednoczesnym zapewnieniu tego, że te osobiste, unikalne głosy uczestników i uczestniczek zostaną wysłuchane? Choć brak chyba definitywnej odpowiedzi na to pytanie, w jej odczuciu Panel sprostał zadaniu, co zwiększyło jej zaufanie wobec procesu już na samym jego początku.
Panowie, z którymi rozmawiałem, mówiąc o innych uczestnikach i uczestniczkach skupili się nie na tym, co ich od siebie różni, a na tym, co mają ze sobą wspólnego. Pan Przemysław powiedział, że w powietrzu czuło się, że ci ludzie są tu po coś, że chcą się wypowiedzieć, tak jak ja chcę. Pan Tomasz opisywał ich jako zupełnie normalnych w jego oczach – osoby, z którymi łączyła go troska o przyszłość. Podobnie jak pani Małgorzata postanowił dać im kredyt zaufania – ja tu jestem po coś i mam nadzieję, że wy też – mówią oboje. Pan Tomasz szczególnie był pod wrażeniem tego, że inni paneliści i panelistki pokonali najróżniejsze trudności, docierając na pierwszy zjazd, mając na myśli m.in. wykluczenie komunikacyjne, podeszły wiek czy niepełnosprawność.
Szczególnie ciekawym był dla mnie następny wątek naszych rozmów – spojrzenie na Panel jako wydarzenie towarzyskie. Panel obywatelski może brzmieć dla niektórych bardzo poważnie (wręcz pompatycznie), ale przecież musi zawierać w sobie element zabawy czy spotkania. Sam z ciekawością podglądałem integrujących się wieczorami panelistów i panelistki, wychodzących razem do kina, grających w gry czy jedzących razem posiłki. Podejrzewałem, że nawet jeśli nie zaplanowaliśmy oficjalnej integracji dla uczestników i uczestniczek Panelu, to ci zbliżą się ze sobą mimochodem. Cała czwórka moich rozmówców i rozmówczyń się ze mną zgodziła – pani Agnieszka powiedziała, że ludzie naturalnie szukają społeczności i nic dziwnego więc, że znaleźli ją wśród uczestników i uczestniczek Panelu. Pani Małgorzata podeszła do relacji z innymi odmiennie od moich pozostałych rozmówców i rozmówczyń – Panel nie miał dla mnie wymiaru rozrywkowego – ja tam byłam na misji. Co prawda cieszyła się przerwami spędzonymi na rozmowach z innymi, ale miała w tym bardzo konkretny cel – porozmawiać z jak największą liczbą panelistów i panelistek.
Następnie rozmawialiśmy o ewolucji relacji między uczestnikami i uczestniczkami na Panelu i po nim. Pani Agnieszka i pan Tomasz zgodnie mówili o podstawowej różnicy między pierwszym, a drugim zjazdem – na pierwszy bowiem jechało się, jak mówili, w ciemno, a na drugi już z nowym, dodatkowym powodem, czyli spotkaniem się ze swoimi znajomymi. Pan Przemysław podkreślał zżycie się ze sobą panelistów i panelistek, a pani Małgorzata, że to, czego obawiała się wcześniej, czyli czy będzie w stanie efektywnie rozmawiać i porozumieć się z innymi, nie było już jej obawą; jechała więc bardziej zmotywowana i bardziej podekscytowana. Większość z moich rozmówców i rozmówczyń do dzisiaj pozostaje w kontakcie ze spotkanymi podczas Panelu osobami oraz mają zamiar aktywnie pielęgnować relacje z nimi. Pan Tomasz wspomniał o grupie na Facebooku, a pan Przemysław o tym, że niedawno doradzał innemu paneliście, jaką pompę ciepła powinien wybrać.
Doświadczenia osób, z którymi rozmawiałem, dają nadzieję na to, że Panel oprócz swojej bezpośredniej, politycznej funkcji, może też spełniać inną, na pierwszy rzut oka bardziej prozaiczną, choć jednak bardzo istotną. Paneliści i panelistki tworzyli ze sobą relacje oparte na zaufaniu i chęci zrozumienia się oraz byli wobec siebie otwarci i entuzjastyczni. Ta część rozmowy stała się podstawą do jej kolejnego etapu, gdy rozmawialiśmy o tym, czym jest dobra rozmowa.
,,Wartość dobrej rozmowy”
Dużo rozmawiałem z panelistami i panelistkami o niezgodzie, która jest koniecznym elementem każdego deliberacyjnego procesu. Cała czwórka moich rozmówców i rozmówczyń opisuje, że stałą częścią ich dyskusji była właśnie niezgoda; jako jej powody najczęściej wskazywali niezrozumienie i niewiedzę. Pan Przemysław mówił o tym, że dla niektórych osób trudne było wyjście poza własną perspektywę, na przykład w kontekście problemu ubóstwa energetycznego. Ja znam osoby starsze i samotne, inni nie – wskazywał. Pani Małgorzacie najciężej było zrozumieć powoływanie się na polityków, jak na autorytety, szczególnie, że często byli to politycy, którym sama nie ufa. Pan Tomasz przez cały proces Panelu nosił koszulkę z symbolem sprzeciwu wobec rozwoju energetyki jądrowej, a to często powodowało trudne rozmowy, a wręcz starcia. Mimo tych trudnych rozmów właśnie, pan Tomasz nie zmienił swojego podejścia i intencjonalnie starał się prowokować dyskusje. To nie dziwi – rozmowa na temat energetyki jądrowej i poruszenie kwestii jej potencjalnej obecności w polskim miksie energetycznym była przecież jednym z jego głównych motywacji uczestnictwa w Panelu.
Co ważne jednak, wszyscy podkreślali fakt, iż mimo stale pojawiających się rozbieżności poglądów wśród panelistów i panelistek panowało wspólne przekonanie o potrzebie i znalezienia wspólnego rozwiązania – to, jak mówi pan Przemysław, poskutkowało, wraz z kolejnymi dniami, coraz częstszym porozumieniem się między uczestnikami i uczestniczkami. Rozmawialiśmy więc dalej o tym, jak radzili sobie z konfliktem i jak próbowali dochodzić do porozumienia. Pan Tomasz i pani Małgorzata odpowiedzieli na te pytania wręcz identycznie – do rozmowy należy podejść w sposób merytoryczny i analityczny. Dyskusję na Panelu oparli na argumentach, badaniach i głosach eksperckich, a to, ich zdaniem, pomaga w dłuższej perspektywie dochodzić do kompromisów. Pani Małgorzata dodaje, że dla niej Panel nie był miejscem na wywrócenie do góry nogami czyichś poglądów i wartości, które często formują się przecież całe życie. Było to dla niej miejsce na merytoryczną wymianę argumentów i rozmowę o realiach, a nie zmianę czyichś wartości. Inne taktykę przyjęła pani Agnieszka i pan Przemysław – głównie zwracali uwagę na wymianę swoich doświadczeń, opowiadanie własnych historii i próbę znalezienia obszarów, gdzie już być może się zgadzają z innymi osobami. Nie mieli potrzeby nikomu niczego tłumaczyć, ale powoli szukać z innymi zgody.
Wszystkim z moich rozmówców i rozmówczyń w czasie wolnym zdarza się rozmawiać na tematy światopoglądowe ze swoją rodziną i znajomymi. Na pytanie o to, co myślą i czują podczas takich rozmów, odpowiadają jednak bardzo różnie. Pani Agnieszka od jakiegoś czasu przestała lubić rozmawiać o polityce – czuje, że podobnie jak duży dyskurs polityczny w Polsce, tak i małe rozmowy są spolaryzowane i zacięte; w innych rozmówcach i rozmówczyniach często brakuje jej wyrozumiałości i otwartości na poglądy innych. Podobnie odpowiada pani Małgorzata, dla której rozmowy na tematy światopoglądowe są często frustrujące. Czuje w nich bowiem dużo agresji, zacietrzewienia i nieustępliwości. Jak mówi jednak, czuje powinność, żeby rozmawiać z osobami, z którymi się nie zgadza. Chce walczyć z dezinformacją i propagandą, a to, jak mówi, osiąga się właśnie rozmową. Zgoła inaczej podczas rozmów z osobami o przeciwnych poglądach czuje się pan Przemysław; być może dlatego, że ma duży kontakt z nimi na co dzień. Pan Tomasz wydaje się być w tej grupie gdzieś po środku – do dyskusji zawsze podchodzi z otwartością na zmianę zdania, ale kończy ją, gdy druga strona, zamiast z nim kulturalnie dyskutować, zaczyna mu coś narzucać; to ważna dla niego zasada.
Na tym etapie rozmowy byłem ciekawy tego, jakie różnice i podobieństwa moi rozmówcy i rozmówczynie widzieli między rozmowami, które odbywają na co dzień, a tymi które odbyli na Panelu. Trzy z czterech osób, z którymi rozmawiałem, zgodziło się, że różnice są duże – pani Agnieszka wymieniła tu np. poczucie sensu rozmowy wśród panelistów i panelistek i ich większą empatię. Mówi: na Panelu potrafiliśmy się dogadać poza wszelkimi podziałami. Pan Przemysław zwracał uwagę na to, że uczestnicy i uczestniczki Panelu mieli większą wiedzę na temat problemu, o którym dyskutowali (być może ze względu na zjazd edukacyjny) oraz byli bardziej gotowi zmienić swoje poglądy w porównaniu z osobami, z którymi rozmawia poza Panelem. Pani Małgorzacie również było łatwiej rozmawiać na Panelu niż poza nim ze względu na dobrą moderację oraz zdefiniowanie takich pojęć jak dobro wspólne czy dobre rządzenie, które stanowiły ramę dla rozmów prowadzonych w czasie procesu
Doświadczenie Panelu zmieniło też sposób, w jaki moi rozmówcy i rozmówczynie podchodzą do trudnych tematów ze swoimi bliskimi i nowo spotkanymi osobami. Pani Agnieszka dokładnie opisuje swoją zmianę: mówi, że stała się bardziej wyrozumiała, mniej jednostronna i wkłada więcej wysiłku w zrozumienie drugiej strony. Podobnie opisuje swoją zmianę pan Przemysław i pani Małgorzata oraz dodają do tej listy to, że starają stosować się do zasad dobrej rozmowy wspomnianych podczas Panelu. Pan Tomasz nie zmienił niczego konkretnego w sposobie dyskusji z innymi po doświadczeniu Panelu. Nawet przed Panelem próbował rozmawiać tak samo, jak robił to z innymi panelistami i panelistkami. Mówi jednak, że Panel był dla niego wyzwaniem i okazją do rozwoju własnych umiejętności prowadzenia dyskusji.
Ostatnią częścią każdego z przeprowadzonych przeze mnie wywiadów było niewielkie ćwiczenie. Panelistów i panelistki prosiłem o wyobrażenie sobie następującej sytuacji: przyjaciel/przyjaciółka mojego rozmówcy/rozmówczyni musi odbyć rozmowę z osobą o silnych, przeciwnych poglądach w celu podjęcia wspólnej decyzji.
Pytanie brzmi następująco: jakiej rady byś jej/mu udzielił(a), żeby ta rozmowa zakończyła się kompromisem bądź zgodą? Moi rozmówcy i rozmówczynie podeszli do tematu w różnoraki sposób:
- pani Agnieszka mówi o wysłuchaniu drugiej strony, jako fundamencie znalezienia zgody. Do takiej rozmowy, wg. pani Agnieszki, należy podejść z otwartą głową. Porozumienie się nigdy nie jest, jej zdaniem, łatwe i radzi przygotować się na wysiłek i trud, które są jego konieczną składową;
- pan Przemysław poradziłby swojemu przyjacielowi być wyrozumiałym i życzliwym dla drugiej strony oraz, koniecznie, dociekać przyczyn jej punktu widzenia. Tylko kompleksowe zrozumienie tego skąd pochodzi dany pogląd pozwala na zgodę na późniejszym etapie. Pan Przemysław zwrócił również uwagę na to, że nie istnieje jeden złoty sposób na osiągnięcie zgody – należy być gotowym i otwartym na dostosowanie się do sytuacji i znalezienie spersonalizowanego rozwiązania;
- pani Małgorzata radzi opierać rozmowę nie na emocjach, a na konkretach. Ważne, żeby jej tematem były procesy, wydarzenia i działania, a nie osoby. Dalej, pani Małgorzata mówi o tym, żeby nie negować niczyich doświadczeń czy tożsamości i nie stronić od powiedzenia czegoś miłego i pozytywnego;
- pan Tomasz mówi o tym, żeby zaakceptować fakt, że ludzie (a więc ich poglądy) różnią się, a jeżeli coś jest dla nas w danej rozmowie kłopotliwe, nie wstydzić się prosić o czas na zastanowienie się. Podkreślał też to, żeby pamiętać, że druga strona ma dobre intencje i że istotne jest ciągłe przypominanie sobie, dlaczego dwie strony w ogóle ze sobą rozmawiają.
Mimo różnych pomysłów, które proponują paneliści i panelistki, należy zauważyć, że łączy je duży szacunek wobec drugiej strony, otwartość na zmianę zdania i przekonanie o tym, że dobra rozmowa jest prawdziwą wartością, która ma swoje zasady, lecz i ograniczenia.
Podsumowanie
Ogólnopolski Panel Obywatelski o Kosztach Energii to wydarzenie naprawdę wyjątkowe – po części ze względu na jego rozmiar, po części ze względu na jego tematykę i po części dlatego, że był procesem oddolnym. Jego wyjątkowość jednak, moimi zdaniem, płynie przede wszystkim z wartości, którą reprezentował i wzmacniał oraz z głębokiego wpływu, który wywarł na swoich uczestnikach i uczestniczkach. Kto by pomyślał, że raptem cztery dni obrad w Warszawie i jedno głosowanie on-line można rozumieć i interpretować na tak wiele sposobów? Panel, według moich rozmówców i rozmówczyń, był jednocześnie wydarzeniem politycznym, edukacyjnym, społecznym i towarzyskim. W ich oczach, zmienił on sposób, w jaki rozmawia i myśli 80 panelistów i panelistek, którzy po powrocie do swoich miejscowości przekazali to, czego się nauczyli swoim rodzinom, bliskim i swojemu środowisku. Wierzę, że procesy, takie jak ten, stają się początkiem większej zmiany społecznej, która jest tak potrzebna w czasach kryzysu społecznego zaufania i empatii.
Doświadczenia pani Agnieszki, pani Małgorzaty, pana Przemysława i pana Tomasza to w zasadzie trudne historie, bo opowiadają przecież o własnych uprzedzeniach, ograniczeniach i pracy, której potrzeba, żeby stać się bardziej wyrozumiałymi i otwartymi współobywatelami i współobywatelkami. Mimo tego, że są to historie trudne, to jednak jawią się jako historie sukcesu. Wszyscy z moich rozmówców i rozmówczyń wyszli ł z Panelu jako osoba bardziej wrażliwa i lepiej przygotowana do trudnych rozmów.
Wszystkim panelistom i panelistkom pozostaje powiedzieć jeszcze tylko chapeau bas. To Wy stworzyliście ten niezwykły proces!
– – –
Tekst został napisany przez Kacpra Lubiewskiego, współpracownika Fundacji Stocznia, który był aktywnie zaangażowany w organizację Ogólnopolskiego panelu obywatelskiego o kosztach energii.