Temat referendum nie schodzi z pierwszych stron gazet oraz serwisów informacyjnych i budzi ogromne emocje. Z jednej strony narzędzie to stanowi kwintesencję demokracji bezpośredniej. Z drugiej, krytykowane jest jego obecne polityczne wykorzystanie i brak towarzyszącej mu rozważnej rozmowy z obywatelami i obywatelkami. Dlaczego to takie ważne i co dodać do referendum, by było ono realnym odzwierciedleniem poglądów i oczekiwań? A kiedy referendum traci sens i co stosować zamiast niego? Między innymi o tym opowiada w rozmowie z Agnieszką Jędrzejczyk z OKO.press Kuba Wygnański z Fundacji Stocznia, inicjator Pierwszego ogólnopolskiego panelu obywatelskiego i pomysłodawca procesu narady obywatelskiej. Całą rozmowę można przeczytać na stronie OKO.press.
Kuba Wygnański podczas Pierwszego ogólnopolskiego panelu obywatelskiego
Obecne użycie referendum to “państwokradztwo”
“Referendum jest esencją demokracji. Teraz jednak jest używane w sposób oszukańczy. To zastawiona na nas wszystkich pułapka. Bo z jednej strony winni jesteśmy szacunek instytucji referendum. Z drugiej strony – to właśnie dlatego tak groźne i obrzydliwe jest jego użycie dla niskich, czysto instrumentalnych frakcyjnych powodów” – wyjaśnia Wygnański i dodaje: “To nie są nawet pytania stworzone poprawnie z punktu widzenia warsztatu badania opinii publicznej. […] Te pytania stworzyli ludzie od kampanii wyborczej po to, by obudzić lęki. To jest rodzaj świętokradztwa czy może raczej „państwokradztwa”. Co z tym zrobić i jak sytuację uzdrowić?
Dwutaktowy silnik
Sprawy coraz częściej mają złożony, splątany charakter i nie dadzą się w ogóle opisać jako rozstrzygnięcie albo – albo zauważa Kuba Wygnański z Fundacji Stocznia. To dobry czas na podejmowanie decyzji wspólnie z obywatelami, ale samo referendum nie rozwiąże problemu, ze względu na brak dyskusji, sprzyjający wybrzmieniu tylko najgłośniejszych stanowisk. “Dla współczesnych demokracji, dla funkcjonowania samej Unii Europejskiej, tworzenie przestrzeni do tego, by milcząca większość nie dawała się zakrzyczeć głośnej mniejszości to teraz jedno z najważniejszych wyzwań. Narzędzia, którymi się teraz posługujemy, z referendami włącznie, działają skrajnie polaryzująco i wypychają tę milczącą większość z pola uwagi. Przez to doświadczenie nie bycia słuchanym jest jeszcze bardziej dojmujące” – dodaje Wygnański. “[Referenda] Często bazują na reakcji emocjonalnej, niekoniecznie towarzyszy im namysł. Szczególnie wtedy, kiedy ich treścią jest niezgoda i protest, a nie szukanie rozwiązań.”
Jak sprawić, by referendum faktycznie przyniosło wynik w postaci głosu obywateli i obywatelek? Organizator Narady obywatelskiej o kosztach energii porównuje proces do dwutaktowego silnika czy sztuki w dwóch aktach, w których najpierw jest wspólna rozmowa, namysł i deliberacja, a następnie referendum.
“Anglicy to ładnie rozróżniają: na “voice” (głos w sensie zdanie lub opinia) i “vote” (głos na kartce wyborczej). W dyskusji organizowanych po to, by wybrzmiał “voice”, a nie tylko po to, aby uzyskać “vote”, ludzie potrafią odejść od stołu usatysfakcjonowani, mimo tego, że nie zawsze to ich pogląd przeważył. Doceniają to, że nie są po raz kolejny zignorowani. Zostali usłyszani, zyskali szacunek – doceniają sam proces i to, że zostali poważnie potraktowani.”
Narady i panele obywatelskie
Narzędziami do tego celu mogą być narady i panele obywatelskie. Stanowią one formy wspólnej rozmowy i namysłu, w której ludzie mogą się naprawdę wypowiedzieć i zostać wysłuchani, w której znajdują miejsce i swoją rolę zarówno “zwykli ludzie” i eksperci. Grupa obywateli i obywatelek jest wylosowana, ma czas na dogłębne poznanie tematu, rozmowę o możliwych rozwiązaniach zarówno między sobą, jak i z ekspertami, a na końcu wydają obywatelski werdykt. “Ten model demokracji nie unieważnia pozostałych, ale je wzbogaca. Chodzi tu o wysłuchanie ludzi, usłyszenie się. O poznanie ich zadania, a nie po prostu uzyskanie ich głosu.”
“Panele są [więc] przygotowaniem do referendum. Czasem służą one choćby przygotowaniu wyważonych pytań, które będą przedmiotem referendum” – wyjaśnia Wygnański. – “Najpierw się naradzamy, wysłuchujemy się wzajemnie, zdobywamy wiedzę.”
Dzięki temu “Obywatele ostatecznie uczestniczący w referendum wiedzą, jaki był werdykt osób uczestniczących w panelu obywatelskim. To może mieć istotny wpływ na ich głosowanie” – zauważa Wygnański.
Całość wywiadu przeczytasz tutaj.
Zobacz także:
Uczestnicy i uczestniczki Pierwszego ogólnopolskiego panelu obywatelskiego o kosztach energii